Żyjemy w świecie, w którym nikt nie ma na nic czasu.
Także na myślenie! Każdy gdzieś się spieszy. Każdy gdzieś biegnie. Każdy coś
robi. Czas to pieniądz (podobno).
Nikt nie ma czasu, każdy jest zajęty. Wszyscy gdzieś
biegniemy, mamy tysiące rzeczy do zrobienia, jakby od załatwienia tych
czynności miała zależeć przyszłość naszego globu.
Jak to się dzieje, że żyjemy w świecie, w którym
nikt nie ma czasu?
Chyba, żyjemy pod „tyranią aktywizmu”. To sprawia,
że nie tyle liczy się efekt naszych działań, ale samo działanie. Nie tyle
dzieło, co tworzenie. Celem samym w sobie jest aktywizm, ruch, który ma nam
dawać poczucie, że nasze życie jest przydatne, użyteczne, budzi uznanie.
Już od dawna jest więc tak, że nie pracujemy po to,
żeby żyć, ale żyjemy po to, żeby pracować. I dzieje się to w czasie, co może
najbardziej tajemnicze, kiedy pracy jest coraz mniej i kiedy o pracę coraz
trudniej. Tak, im mniej pracy, tym więcej pracujemy.
Czy to paradoks? Niekoniecznie. Bo, czujemy
zakłopotanie, gdy mówimy, że nie pracujemy. Od profesora po kierowcę, od
ministra po przedstawiciela handlowego, od rolnika po bankiera – nikt nie
powie, nie czerwieniejąc ze wstydu, że dysponuje „wolnym czasem”. Dziś ze
świecą trzeba szukać kogoś, kto powiedziałby: mam czas wolny. Nigdzie się nie
spieszę. Mam czas na przeczytanie książki i pójście na wystawę do galerii.
Dlaczego tak się dzieje? Bo, jak wiemy, czas to pieniądz!
Powiada się, że ciekawość to pierwszy stopień do
piekła. Tyle, że to bzdura! Nic bardziej złudnego i przewrotnego. Nic bardziej
rozleniwiającego człowieka i hamującego to, co określa się mianem poszukiwania,
dociekliwości. Krótko: myślenia.
Nie chodzi przecież o niezdrową wścibskość, co to
nawiedza tych, którzy się nudzą i aby „zabić czas”, śledzą wysiłki kochanków
szukających chwili samotności. Chodzi raczej o autentyczną ciekawość, która nie
pozwala spać spokojnie, gdyż jest jak krzew w ogniu płonący. Krzew, który nigdy
w popiół się nie zmienia. Tyle, że dziś ciekawość, która jest prostą drogą do
autentycznego myślenia złożyliśmy na ołtarzu aktywizmu . Sęk w tym, że
marnowanie czasu wiąże się w sposób bezpośredni z myśleniem.
Nie ma bowiem
myślenia bez zatrzymania, bez tego poczucia, gdy jeszcze spogląda się na to coś
z boku. Że człowiek siedzi i jest pogrążony w zadumie.
Ten obraz jest dziś tak samo rzadki, jak słońce w
czasie jesiennej burzy. Nie mieć więc czasu na myślenie, znaczy powiedzieć
tyle, że pomnaża się nieszczęścia świata. Bo, jak mówił Józef Tischner, to
bez-myślność jest źródłem naszych bólów. A jeśli tak, to tęsknię za obrazem
ludzi, którzy są pogrążeni w NICNIEROBIENIU. Tylko - myślą, wiedząc, że czas
myślenia, to nie jest czas stracony.