.

.

czwartek, 28 maja 2015

Ogrodowo ......


































Konsumpcyjno - Komunijne Księżniczki. Kto za tym stoi ?



Przeglądając ostatnio prasę i skacząc po portalach społecznościowych nie mogłem się powstrzymać aby nie przejść obojętnie obok krótkiej historii porzuconego kucyka.  Wspomniany bohater stał się nie trafionym prezentem komunijnym – nie spodobał się dziewczynce. Czytając komentarze pod każdym postem który dotyczył zaistniałej sytuacji wszędzie pojawiały się krytyczne uwagi względem dziewczynki. Samo cytowanie ich na łamach publicznych z pewnością nie przystoi więc pomijam kwestię wulgaryzmów. Żal mi jest dziecka  któremu nie wpojono wrażliwości, empatii , ale czy słusznie obarczać winą małoletnią ? Dlaczego nikt nie wini dorosłych którym przyszedł do głowy tak absurdalny, wręcz szatański pomysł aby sprezentować zwierzaka któremu należy poświęcić wiele czasu , a sam fakt wybrania najgorszej drogi na skróty – oddać kucyka na rzeź  !!!!! – zamiast poszukać mu nowego domu nasuwa jedno – „Boże ! Widzisz a nie grzmisz !!!
W tej całej dramatycznej historii winą powinno się obarczyć dorosłych – to oni odpowiadają za komunijną konsumpcyjną szopkę i wieloletnie przygotowywanie córek do roli rozpieszczonych księżniczek . Patrząc na to całe widowisko z boku , powtarzający się co roku cyrk,  nie da się nie zauważyć , że za wszystkim stoimy właśnie my – dorośli , w pełni ukształtowani umysłowo ludzie, którzy sami gotujemy taką huśtawkę swoim dzieciom, nie wspominając już o kształtowaniu wartości .  Chyba wszyscy się gdzieś potracili o co właściwie chodzi w tak Wielkim Dniu jakim jest Przyjęcie Pierwszej Komunii Świętej.  O ile w dużych miastach jeszcze wszystko przechodzi z przymrużeniem oka to w miasteczkach i wsiach święto to jest przedstawieniem na miarę Hollywoodzkich jupiterów. Matki marzą o tym, by ich córki były księżniczkami, podczas gdy dzieci uczą się katechizmu i ćwiczą wystąpienia w kościele, grupa matek  obmyśla misterny plan, jak narzucić reszcie rodziców swoją wizję koronacji córeczek. Oczywiście na bogato, z wypasem  i z giga fajerwerkami. Począwszy od bardzo wysokich kwot składkowych, skończywszy na przemianie  kościoła w salę tronową !
A jeżeli wspomnę jeszcze o przypadku chłopca z mózgowym porażeniem dziecięcym, i że rodzice nie zgodzili się, by poszedł do komunii razem z ich pociechami to zastanawiam się co się dzieje z Wami – ludźmi ? Dorzucając jeszcze na szalę tony falbanek, pozłacane tiary, limuzyny, bryczki , konsole do gier, wypaśnych telefonów, quady  , ekskluzywne restauracje etc ……  to jedno przychodzi mi na myśl – jaki wizerunek świata kreujemy naszym dzieciom?  
Nie tylko pomagamy postrzeganie świata skrzywionego ale również kształtujemy i umacniamy złe postawy.
Złe nawyki konsumpcyjne  i dawanie dziecku informacji  że może otrzymać bez ograniczeń i bez poszanowania tego, co posiada wszystko co zapragnie  to błąd. Może komunia była złym przykładem ale przy jej okazji błędy te są pokazywane na zewnątrz  Jeśli dla dziewczynki wzorem jest bycie kolejną księżniczką w typie lalki Barbie, a więc ideału nierzeczywistego i nierealnego, wielokrotnie opisywanego w literaturze feministycznej jako krzywdzącego, gdyż wpajającego od małego w nie istniejące kanony kobiecego wyglądu i kreującego egoistyczne postawy względem świata poprzez skupienie się na wyglądzie, to skaże się ją na duże rozczarowanie w przyszłości. Do tego matka dziecka ze smutkiem wracająca pamięcią do lat osiemdziesiątych pamiętając kolejki po paczkę kawy a na półkach zalegający tylko ocet i obecnie spełniająca swe fantazje o Barbie, realizując je  przez własne  dziecko ……….  
Jak tak patrzę na ta powódź zdjęć na portalach społecznościowych, na ten blichtr komunijny dochodzę do wniosku że społeczeństwo jest wciąż głodne luksusów, to fakt że ciężko pracują na zupełnie zbędne rzeczy , ale gorzej jest  jeżeli dochodzą do tego  kredyty.
Życie na pokaz - to kiedy można żyć prawdziwym życiem. Nie gonitwą za kasą ale tak realnie wśród ludzi . Jeżeli my dorośli tego nie potrafimy to podejmijmy chociaż wyzwanie  wpajania dzieciom prawdziwych wartości , nie zamiłowania do konsumpcjonizmu i tandety. Będzie ciężko bo jest jeszcze telewizja ale nie poddawajmy się ;-)


wtorek, 26 maja 2015

Rewolucja z perspektywy wieku średniego, czyli okiem czterdziestolatka na obecne zmiany...



Temat szeroki jak rzeka, trochę grząski ale jakże prawdziwy i powielany co jakiś czas w mediach czyli – Czy mężczyźni tracą swą męskość ? Ale do rzeczy,  oczywiście chodzi wyłącznie o podejmowane przez nich a zarazem również przeze mnie niektóre obowiązki  takie jak pranie, sprzątanie, gotowanie, przewijanie i śpiewanie kołysanek które według powielanego mitu obecnie zabiera im czas dawniej przeznaczony na szeroko pojęte łowiectwo, walkę o dominację, hulanki i picie wódy.
Czy rzeczywiście odcięcie nas od tych klimatów zamienia w kobiety ? Tak się mówi, a nauczony doświadczeniem śmiem stwierdzić – że prawda leży zapewne gdzieś pośrodku, i znaczy to tyle, że brak umiaru w przewijaniu i brak umiaru w chlaniu przynoszą efekty skrajnie nietypowe, jeśli chodzi o zespoły zachowań społeczno- codziennych.
No cóż temat równie kontrowersyjny i dla każdego znaczy coś zupełnie innego, dlatego nie narażając się opinii publicznej przejdę niejako  na grunt mniej grząski i zasugeruję obserwację relacji nie tyle męsko-damskich, co międzypokoleniowych. A dzieje się. Młodzież zamienia się rolami z pokoleniami dojrzałymi umysłowo, i  być może ten temat powinien być częściej poruszony niż każdy inny. Zapewne świata nie odkryłem ale osobiste spostrzeżenia doskonale pasują mi do tematu rewolucji jaka w przeciągu parunastu ostatnich lat przetoczyła się przez nasz kraj.
Bo pomimo , że dorośli zawsze walczyli  - przez dziesięciolecia naturalną, choć raczej niewygodną okolicznością były bunty młodzieżowe ( gdy seniorzy strzygli się na jeża, młodzież zapuszczała włosy, gdy dorośli wywoływały wojny, młodzież wsadzała kwiaty do luf karabinów, a na wszelkie próby związania gorsetów reagowała paleniem staników) – to dzisiaj starsza część ludzkości uznała w końcu, że nie ma się co kopać z koniem -   tak być musi i generalnie na wszelkie poczynania młodzieży położono lagę tolerancji. Nikogo już specjalnie nie dziwi moda na cokolwiek. Seks przestał być tematem tabu, co zasadniczo ujęło czynnościom sfery Wenus pikanterii , ubiór przestał być znakiem rozpoznawczym , a sfery zupełnie zniknęły.

Młodzież jak to młodzież, gdy zorientowała się, że zgorszenie pokoleń wapniaków stało się niemal niemożliwe, zniechęciła się gruntownie. Ciężką pracę nad  tradycyjnie pojmowanego buntu porzuciła, oddając się czynnościom dla starszych niezrozumiałym bądź uznawanym przez nich za nieszkodliwe. Zaczęła zatem zdrowo jeść, uprawiać zioła na nieużytkach, ekologizować, fotografować koty, wybrzydzać na ład korporacyjny ( tyle z pozytywnych przemian) lub zupełnie odwrotnie – klnąć , ćpać , pić , słuchać pseudo muzyki w której słowa na k, ch, itd. w której całkowicie brak jest jakiejkolwiek wartości ( choć może cokolwiek tam jest można odczytać pod progowo ?) ,przestała szczepić się na świnkę , wymieniać można bez końca.  Część w sferze politycznej uznała za swego patrona Janusza Korwina-Mikke. No w zasadzie co się dziwić - w istocie wybór na rynku politycznym jest bardzo ograniczony. Dla kogoś Korwin-Mikke może być ponętny – przy wszystkich jego odlotach i barbarzyństwie – coś komunikuje .  Dla większości jednak polityka jest słowem brzydkim, a figury w rodzaju wielkich przewodniczących i prezesów partyjnych nie są tematem do jakichkolwiek rozważań. I to by było na tyle, gdyby nie nowe zupełnie zjawisko, będące zaiste zaprzeczeniem historii . Stan wegetatywny młodzieży staramy się jako dorośli  zmienić nakłaniając ich do buntu i rewolucji, głównie w prasie wielkonakładowej i do cna skomercjalizowanej. Są to wezwania pełne żaru i marzeń o rozruchach, barykadach, wezwania do walki z kapitaliz­mem, uciskiem i systemem i co też tam jeszcze się wymyśli J  No niby nic złego się nie dzieje ale martwi fakt, że wciąż nie słychać apeli z jej strony do starszych  o zachowanie zdrowego rozsądku, ale jak tak dalej pójdzie, pewnie się doczekamy. Młodzież milczy i nie chwyta za oręż, może dlatego, że język tego namawiania nie wydaje się świeży, a kto jak kto, ale młodzież wciąż świeżości łaknie. A może to sam fakt przyzwolenia na bunt paraliżuje młodsze pokolenie – chciałbym w to wierzyć ale przyczyny z pewnością tkwią gdzie indziej – tylko kultura  nie pozwala nam  wspominać o tym na łamach publicznego forum.  ;-)

I po wyborach ....


Czytając posty w sieci, komentarze, oraz świadkując wojnom jakie staczali internauci między sobą przez ostatnie dni – należałoby stwierdzić , że te wybory z pewnością możemy zaliczyć do najbardziej burzliwych.
I z całą pewnością możemy do nich zaliczyć obydwie tury , choć ta ostatnia sprowokowała zdecydowanie więcej kąśliwych komentarzy pomiędzy dwoma wyborczymi obozami (oczywiście mowa tu o wyborcach) . Ale nie do tego zmierzam, moje myśli kierują się raczej do wyników sondażowych, bo chociaż w drugiej turze były przybliżone to w pierwszej powaliły nas wszystkich na kolana. Szokujący rozziew między wynikami sondażowymi a prawdziwymi preferencjami Polaków zepchnął w cień dość żałosny poziom tzw. kampanii. Czym tłumaczyć fakt, że ludzie ankietowani jako ankietowani podają inne rozwiązanie łamigłówki niż ci sami ludzie wybierający jako wyborcy? Specyficznym poczuciem humoru? Możliwe, ale zacznijmy od czegoś najbardziej podstawowego.
Czy ankietowani lubią ankieterów, czy nie lubią? Niby na dwoje babka wróżyła, ale jednak przypuszczam, że raczej lubią, niż nie lubią. Dlaczego? Najprawdopodobniej dlatego, że Polacy generalnie strasznie się lubią.
Ale dlaczego więc jeśli ankieterów lubią,  to dlaczego ankietowani okłamują? Dlaczego stawiają na ankieterach krzyżyk? Z uprzejmości? Z litości? Ze strachu przed wojną domową? Odpowiedź nasuwa się sama , oczywiście że tak. Przytłoczeni wizją stanięcia po jakże niewłaściwej stronie frontu, ankietowani zdecydowali się prowadzić z ankieterami rezolutną wojnę podjazdową. Uznali, że zamiast bronić swych pozycji i sprawiać komuś przykrość zagrają w przysłowiowego salonowca.
W przebogatym świecie gier salonowiec nie jest specjalnie wysoko ceniony (o czym świadczy jego druga, bardziej popularna nazwa), ale po raz kolejny okazuje się, że bawi do łez. Trafiła kosa na kamień, czyli manipuluj mediami manipulatorami - pamiętajmy, że ewidentnie żaden z głównych pretendentów nie zdecydował się ujawnić swoich prawdziwych preferencji,  w obawie przed ………….. To oczywista oczywistość, którą dostrzeże każdy, nawet bez okularów. Ewidentnie partyzantka to nasz konik.

Dla mnie przynajmniej emocje skończyły się już po obejrzeniu pierwszej listy kandydatów kilka tygodni temu z powodu brakującej rubryki. Żaden z powyższych. Czym tu się ekscytować? Świat się nie skończy, nie będzie nawet wojny domowej. Tak więc pomimo to spełniliśmy swój obywatelski obowiązek bez emocji i w zgodzie ze wszystkimi, i pozostaliśmy po wyborach bez wrogów J